Odrabiamy zaległości – 3 miesiące z życia DT ;)

Mirra w DS

Mirra w DS

Pierwszy kwartał 2016 roku mocno dał nam się w kość. 6 stycznia na pokład desantowała się Mirra, a potem było już tylko gorzej ;)

Gracja

Gracja

Z początkiem lutego mocno podejrzana wydała mi się Gracja – mocno schudła i była jakaś taka. Pierwsze badania krwi niestety uśpiły naszą czujność – wszystko w zasadzie było w normie. Dopiero powtórka badań po 2 tygodniach pokazała, że coś bardzo nie w porządku dzieje się z wątrobą i trzustką. Gracja zaczęła wpadać w hipoglikemię i niewiele jej brakowało do kwasicy ketonowej. Kilka dni nam zajęło siłowe dokarmianie kotka wysokowęglowodanowymi karmami, żeby organizm ruszył i zaczął się prawidłowo odżywiać. Dziwne to doświadczenie, bo do tej pory jak ognia unikaliśmy węglowodanów w kociej karmie. No cóż, w tym wypadku się nie dało – Gracji organizm najwyraźniej potrzebuje cukru w diecie. Nie udało nam się niestety znaleźć przyczyny tego dość nagłego stanu. Na dzień dzisiejszy nasza dziewczyna czuje się świetnie, wyniki badań wróciły do normy i jedynie monitorujemy od czasu do czasu stan cukru i ketonów we krwi. A panna Gracja poluje na grzechoczące myszy i za nic ma nasze martwienie się ;)

Z przyjemnością informujemy również, że przy okazji choroby Gracja załatwiła sobie Wirtualną Adopcję :) Wirtualną Opiekunką ślicznoty została pani Marzena ze Szczecina <3 Bardzo dziękujemy!

Lejdi

Lejdi

Jeszcze się Gracja dobrze nie wyleczyła, jak wpadł nam na tapetę nowy kotek. Młodziutka panna nazwana przez nas Lejdi przybłąkała się do domu Mimira i jego kumpla. Pannica ewidentnie domowym zwierzęciem była, jednak zdecydowanie przeszkadzały jej inne koty. Na szybko umieściliśmy dziewczynkę w lecznicy, gdzie po zabiegu sterylizacji mogła przez tydzień dochodzić do siebie. Sterylizacja była bardzo pilna, bo Lejdi mimo młodego wieku (8-10 miesięcy) i baardzo mikrej postury (niecałe 3 kilo kota) już była ciężarna. Niestety życie jest takie, że nie ma co zrobić z jednym kotem, a co dopiero z kilkoma kociakami :( O ile w ogóle Lejdi dałaby radę urodzić, co u tak młodej i drobniutkiej kotki wcale nie jest oczywiste. Na szczęście ciąża okazała się być dość wczesna, dziewczyna zniosła sterylizację bez najmniejszego szwanku i tydzień po wyjściu z lecznicy znalazła stały dom. To kolejne szczęście, bo u nas musiałaby niestety siedzieć w klatce – jej nienawiść i wręcz agresja w stosunku do innych kotów zupełnie wykluczały wypuszczenie jej do stada. W nowym domu oczywiście będzie jedynaczką i, co rzadko nam się zdarza, dom jest wychodzący. Ze względu na charakter Lejdi i pilność adopcji, ale przede wszystkim bardzo spokojną okolicę i odpowiedzialność nowych Opiekunów nie miałam wątpliwości, że to najlepsze wyjście dla wszystkich :) Czekamy na wieści i zdjęcia z nowego domu – panna podbiła serducha Dużych od wejścia :)

Czorcik

Czorcik

Jeszcze się Lejdi nie zdążyła wymeldować, jak z dnia na dzień, w Wielki Piątek, posypała nam się Czorcik. Moja śliczna, zielonooka dziewczynka raptem zrobiła się całkiem żółta – nawet bez badań wiedziałam, że coś bardzo złego dzieje się najprawdopodobniej z wątrobą :( Wyniki kosmiczne, jednak mimo obaw nie do końca wskazujące na wątrobę. Z jednej strony strach, bo padły bardzo brzydkie podejrzenia, z drugiej strony trochę ulgi, bo już się przestraszyłam, że coś w domu truje mi koty :-/ Jednak nawet karma została zmieniona wszystkim po chorobie Gracji, roślinek nie mamy (już dawno koty zeżarły), a nic nowego w domu się nie pojawiło. Tydzień trwała walka o życie Czorcika – kroplówki dożylne, silne leki, codziennie wizyta w lecznicy, badania kontrolne. U Czorcika prawdopodobnie nastąpiło gwałtowne zaostrzenie przewlekłego, bezobjawowego stanu zapalnego ukł. żółciowego. Kryzys mamy już za sobą, obecnie trwa rekonwalescencja, ale dalej nie wiadomo, na ile Czorcik pozostanie kotem specjalnej troski – bo że zostanie, to już niestety wiemy.

Choroba Czorcika już pochłonęła spore środki, a szykuje nam się kolejna kontrola (krew+USG) i to pewnie też nie będzie koniec. Na dzień dzisiejszy kwota leczenia to około 770 zł, z czego 120 zł za jedno USG pokryła Dobra Dusza, której bardzo, bardzo dziękujemy! Leczenie Czorcika można wesprzeć wpłacając dowolną darowiznę na konto:

Fundacja JoKot
ul. Klaudyny 38 m 75, 01-684 Warszawa
60 1020 1026 0000 1402 0182 0927
z dopiskiem „dla Czorcika”
Dodatkowy dopisek „darowizna na cele statutowe” pozwoli Wam odjąć kwotę wpłaty od dochodu w przyszłorocznym PIT :)
Czorcik będzie bardzo wdzięczna za każdą złotówkę!

Misia

Misia

A na sam koniec, na przełomie marca i kwietnia, w trakcie walki o życie Czorcika, pod nasze skrzydła trafiła przerażona Misia, która już wcześniej pojawiła się na naszej stronie. Na szczęście znowu znalazła się Dobra Dusza, która zapewniła Misi dom tymczasowy spokojniejszy i o wiele mniej zakocony niż nasz. Ogromne podziękowania dla Agaty za przyjęcie pod swój dach tej kupki nieszczęścia. Mamy nadzieję, że Misia szybko odreaguje stres, zacznie funkcjonować normalnie i znajdzie najlepszy dom na swoje dojrzałe lata.

Za nami dopiero początek roku. Co będzie dalej? Zobaczymy…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Adopcje wirtualne, Aktualności, Podziękowania, Pomoc i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz